środa, 17 czerwca 2015

Rozdział I [Część 3]

     
Moje dotychczasowe życie było pełne cierpienia i rozczarowań… Może dlatego trudno mi  zaufać komuś na nowo, ale mam wrażenie, że on jest inny... Miły i zrozumiał by mnie oraz moje uczucia albo kolejny raz stracił bym wiarę w ludzi...
Nagle pod czas moich rozmyślań ktoś zapukał do pokoju, okazało się, że to była mama, która była zaniepokojona, że wciąż nie mam przyjaciół w nowej szkole.
   - Dawid wychodzimy z ojcem do znajomych, a ty masz zamiar cały dzień w domu spędzić?- powiedziała spokojnie, lecz w jej głosie słyszałem coś dziwnego.
   - O.. mamo! Tak chyba na to wychodzi, a czemu pytasz? - zapytałem jakbym nagle stracił sens życia.
   - Może chcesz pójść z nami, w końcu mamy weekend a ty siedzisz sam jak palec gapiąc się w ten telefon. - wiedziałem, że gdy odmówię zawiodę ją więc...
   - Mogę pójść jeśli tylko chcecie mnie ze sobą zabrać. – szybko odpowiedziałem żeby mama się chociaż trochę przestała o mnie martwić.
   - To raz, raz ubieraj się i wychodzimy. - uśmiechnęła się słysząc moją zgodę na wspólne wyjście i popędziła przed siebie do przedpokoju by założyć płaszcz.
Zgodziłem się też po to by dała mi w końcu spokój z tym ''przyjaciółmi'' gdyż nie miałem zamiaru ich posiadać... Nigdy, ale to nigdy! Chociaż to będzie trudne żyć samotnie całe życie, jednak ja nie zmienię swojego zdania.
Puk, puk

Zanim się zorientowałem byliśmy pod drzwiami znajomych rodziców. Stanąłem oparty o ścianę tak by przy otwarciu ich nie było mnie widać. Jednak gdy nagle klamka się ruszyła nie było już odwrotu, moje serce w jednej chwili zamarło, może to dlatego, że nigdy nie byłem u znajomych rodziców?
W drzwiach stanęła wysoka, szczupła, blondynka w okularach.
   - Dzień dobry - uśmiechnęła się - spodziewaliśmy się was troszkę wcześniej, ale dobrze, że w końcu jesteście. - ponownie uśmiechnęła się tym razem mrużąc swoje małe niebieskie oczy.
   - Ojeju, mała Sylwia, ależ ty wyrosłaś, tak dawno cię nie widzieliśmy, a tu proszę już jesteś taką panną - moja mama mogła tym stwierdzeniem uradzić blondynkę, jednak ona zachowała uśmiech na twarzy i zaprosiła nas do środka.
   - Była byś taka miła i zajęła się naszym synem on tu nikogo nie zna? Z pewnością rozmowy dorosłych będą go nudzić - ze strachem wlepiłem wzrok w żyrandol wiszący pod sufitem... Nie wiedziałem jak ona na to zareaguje więc wolałem się nie odzywać, ale gdy się zgodziła i zaprosiła mnie do pokoju musiałem w końcu coś powiedzieć.
   - Masz na imię Sylwia prawda? - nieśmiało zapytałem żeby zacząć rozmowę.
   - Tak, właśnie... a ty jak masz, wybacz mam słabą pamięć do imion, hehe - zaśmiała się blondynka.
   - Dawid. – schyliłem lekko głowę w stronę kolan by nie parzyła na moją twarz…
   - Ładne imię. Chcesz może coś do picia lub jedzenia, bo jesteś strasznie blady - stwierdziła patrząc na mnie z góry na dół.
   - Nie dziękuję, ja mam tak zawsze… taka moja natura - próbowałem jakoś to wytłumaczyć, lecz gdy zobaczyłem zdjęcie leżące na jej biurku z osobą, która przypominała Konrada natychmiast zapytałem czy to może być on...
   - To zdjęcie... Kto na mim jest poza tobą? – gwałtownie chwyciłem zdjęcie z biurka i podniosłem je w jej kierunku.
   - Aaa.. To Konrad. - powiedziała spokojnym tonem.

Zaraz chwileczkę, czy ona zna bruneta czy to może zbieg okoliczności i dlaczego mnie to tak interesuje?
   - Gdzie on chodzi do szkoły? - zapytałem z nadzieją, że to jednak będzie on.
   - Do tej szkoły co jest naprzeciwko, o tam, widzisz? - pokazała mi ręką szkołę… do której i ja chodziłem… byłem teraz pewny, że mój brunet to jej znajomy Konrad
- Czemu o to pytasz? – dodała gryząc ciastko z kremem malinowym
   - Zastanawiałem się czy z nim nie chodzę przypadkiem do klasy - mrugnąłem okiem i odwróciłem się, gdyż czułem, że zaraz wyskoczą mi rumieńce na twarzy.
Moje zakłopotanie jednak przerwał dzwonek do drzwi, był stanowczo za głośny, aż można było się nieźle przestraszyć… serio prawie spadłem z łóżka!
   - Przepraszamy za spóźnienie, trochę zeszło mi w sądzie - powiedziała dość otyła osoba przechodząc przez korytarz do pokoju, gdzie siedzieli rodzice ze znajomymi.
   - Nic nie szkodzi i jak sprawa załatwiona? - ostatnie zdanie przed trzaskiem drzwi do pokoju było dość ciekawe i chciałem usłyszeć więcej więc podniosłem się z łóżka i zobaczyłem...
   - Dawid, cześć ciebie się tu nie spodziewałem! - moje nogi zadrżały i znów usiadłem. Dlaczego on tu jest, dlaczego? Moje policzki pokryły się rumieńcami, a z oczu wypłynęło kilka łez. Spojrzałem na niego, w te głębokie oczy i już wiedziałem, że zakochałem się po uszy, ale też wiedziałem, że muszę to ukrywać przecież nie powiedział bym mu tego za nic w świecie… nie chce powtórki z rozrywki.
   - Ko...nrad co tutaj robisz? - cichutko zapytałem, a on usiadł obok mnie gładząc moje włosy i powiedział:
   - Rodzice Sylwii to znajomi moich i dostaliśmy zaproszenie, jak sądzę ciebie też to tu sprowadza - Ten głos, ja się cały rozpływam, gdy go słyszę, nawet kolana mi miękną…
   - Zgadza się… - kątem oka zerknąłem na jego buzie
  - No wiedziałem - uśmiechnął się do mnie i zwrócił się w kierunku blondynki.
-  Mogę porwać na trochę Dawida? Powiesz jego rodzicom, że ja z nim jestem i żeby się nie martwili, dobra?
   - Nie ma sprawy Konrad możesz na mnie liczyć - powiedziała donośnym głosem.
   - Czekaj chwilę Konrad! Gdzie ty chcesz ze mną iść? – bardzo się zdziwiłem, że on chce ze mną spędzić czas…
   - Na spacer królewno… serio na spacer - chce iść na spacer... w środku nocy, serio jest nie normalny! No idiota!
   - Jest środek nocy! – podniosłem głos.
   - Czy to jest ważne, nie musisz się bać bo będę obok ciebie przez cały czas jasne? - chwycił moją rękę swoją i pociągnął tak abym wstał z łóżka. Mimo, że bałem się wyjścia w środku nocy na dwór w obcym miejscu nie mogłem mu odmówić…
   - Dobrze już idę, nie musisz mnie ciągnąć! - lekko podniesionym głosem, a raczej moim najgłośniejszym przestałem stawiać opór brunetowi.
   - Miłej zabawy chłopcy! - odezwała się blondynka wyglądająca zza drzwi wejściowych.
   Co ona sobie myśli, a co na to powiedzą moi rodzice wole nawet o tym nie myśleć. Będą na mnie strasznie wściekli już to czuję! Tylko fakt, że jestem z brunetem dodaje mi otuchy i powoli zaczynam się uspokajać. On chyba na prawdę bardzo na mnie działa, czuje się przy nim jak by nic innego nie miało znaczenia… Tylko on i ja. Gdy o tym myślałem, aż łzy pociekły mi z oczu, ale nie sądziłem, że ja naprawdę płaczę!
   - Dawid wszystko w porządku? Ty płaczesz...- zapytał przestraszony brunet jednak gdy usłyszałem jego głos natychmiast otarłem łzy i powiedziałem ''Teraz tak, jest świetnie'', na te słowa Konrad schylił się do mnie i...
   - Konrad, co ty?! - poczułem jego ciepłą rękę na głowie, pocierał moje włosy. Nadal się zastanawiam dlaczego to sprawia mu radość, może traktuje mnie jak małe zwierzątko lub coś w tym stylu?
   - Widzisz przestałeś płakać a teraz chodźmy, dziś mam dla ciebie niespodziankę - zaśmiał się lekko i chwycił mnie za rękę...
Co ja mam teraz zrobić, a co ważniejsze co on może zrobić? Jaka niespodzianka? O co może chodzić? W mojej głowie przewijało się mnóstwo scenariuszy jednak, żaden z nich nie pasował do zachowania bruneta.
On jest największą tajemnicą nie do rozwiązania z jaką przyszło mi się spotkać!

- Konrad dlaczego zabrałeś mnie na spacer? – zapytałem nieśmiało
- Jak to czemu? Przecież jesteś moim przyjacielem! – odpowiedział pewny siebie
Czy on powiedział przyjaciel? Nawet mnie nie zna a już tak mówi co z nim jest nie tak do cholery!?

* * *
Nagle wylądowałem u niego w domu, a dokładniej w jego pokoju. Moje ręce zaczęły strasznie drżeć jakbym nie potrafił wybiec od niego i nigdy nie wrócić. Siedziałem tak nieruchomo przez co najmniej 20 minut, ale patrzyłem. Cały pokój dokładnie oglądałem centymetr po centymetrze. Pomieszczenie to było duże, ponure i mroczne. Wyglądem przypominało trochę dom pogrzebowy, jednak lepiej te uwagę zachowam dla siebie.
Jedyną wyróżniającą się rzeczą było łóżko, miało ciepłe kolory i pachniało mocno brunetem. Ten zapach dobija mnie jeszcze bardziej...
   - Dawid wszystko w porządku? – zapytał zmartwiony chłopak
   - Tak ja tylko, tylko myślę... Co moi rodzice powiedzą? - zacząłem płakać lecz nie ze smutku czy strachu tylko z miłości, nie wiedziałem co zrobić. Lecz gdy zamknąłem oczy poczułem ogarniające mnie ciepło. Gorąco mi się zrobiło jego ciało było tak przyjemne... Pragnę przytulać się wiecznie.
   - Już lepiej ?- zapytał pobłażliwym głosem brunet otulając mnie swoimi ramionami.
   - Konrad, nie! - nie chciałem puścić ani oddać go już nigdy, wszystko czego pragnąłem to zostać w jego ramionach na zawsze...
   - Co się dzieje maluszku? - przez chwilę myślałam, że się zaraz powiem jakaś głupotę i mnie wyprosi z domu na niebezpieczną ulicę pełną podejrzanych ludzi w środku nocy.
   - Trzymaj mnie jeszcze chwile... Proszę… bardzo proszę - nieśmiało spojrzałem na jego twarz, a on dotknął mnie opierając łzy cieknące mi z oczu.
   - Dla ciebie wszystko malutki - uśmiechnął się patrząc w moje zapłakane oczy.
   Nagle poczułem jak sen zaczyna mnie zabierać do swej krainy zdążyłem tylko wyszeptać do niego "dziękuję". Prawdę mówiąc nie wiedziałem co zrobić po przebudzeniu, bo nie chciałem się budzić to, że byłem u bruneta w domu, a na dodatek w jego łóżku było jak spełnienie moich marzeń o byciu z chłopakiem. Czułem się taki beztroski jakby nagle moje zmartwienia odpłynęły gdzieś daleko. Wiedziałem, że gdy się przebudzę będę musiał wracać i na dodatek nie chce widzieć min rodziców, dostanę ochrzan jak się patrzy!

‘’  - Dzień dobry z tej strony Konrad mógłbym poprosić do telefony któregoś z rodziców Dawida? – powiedział trzymając telefon w ręku
   - Oo.. Konrad coś się stało, że dzwonisz? – słuchawkę odebrała moja mama
   - Dawid usnął u mnie po spacerze więc chce poinformować, że jest cały i zdrowy w moim domu. -  poinformował otwarcie ją o całej sytuacji
   - Opiekuj się nim, a jeśli byś mógł przyprowadź go jutro do domu była bym wdzięczna. Musze kończyć dobranoc chłopcy... – rozłączyli się.’’

   Tak mi dobrze i ciepło, tylko jeśli ja zająłem łóżko Konrada co on robi, gdzie śpi... nie powinienem był usypiać.
   - Yyyh y..yyy - o nie! Dlaczego zacząłem płakać?! Chwilka stop... czuje oddech, czy to możliwe by za mną spał Konrad! Odwróciłem się tak gwałtownie, że spadłem z łóżka, tylko żebym go nie obudzić pomyślałem.
   - Maluszku coś się stało? - zapytał jak by nie wiedział o co mogło mi chodzić.
   - J-ja.. no dlaczego śpimy w jednym łóżku? - zakłopotany zapytałem bruneta.
   - No wiesz przez sen mówiłeś, żebym cię nie puszczał więc pomyślałem, że pójdę spać obok ciebie po prostu. - Było dość ciemno lecz wiedziałem, że teraz się uśmiecha, wiedziałem to po prostu!
   - Wybacz... nie chce sprawiać kłopotów. – znów rumieńce wyskoczyły na moich policzkach
   - To nie kłopot idź w końcu spać! - powiedział stanowczym głosem i przyciągnął mnie do łóżka.
   - Chwilka! Konrad, a moi rodzice? Pewnie się o mnie zamartwiają... – łzy zebrały mi się w kącikach oczu.
   - Nie martw się tym, dzwoniłem do nich i uprzedziłem, że u mnie śpisz - Nie wierzę zrobił to, dla mnie... Moje policzki pokrył jeszcze większy rumieniec jakie szczęście, że jest ciemno i on tego nie widzi.
   - Dobrze... mogę iść spać, ale… - przerwał mi w połowie zdania jakby wiedział co chce mu powiedzieć.
   - Grzeczny Dawidek, dobranoc - powiedział i swoją ciepłą ręką okrył mnie do samej szyi bym przypadkiem nie zmarzł. Tylko co ja mam zrobić? Czy on ma pojęcie, że ja go KOCHAM?
Przecież robiąc takie rzeczy daje mi nadzieję na miłość… a ja po wszystkim znów się załamie i zostanę całkiem sam. Moje myśli są kompletnie bez sensu muszę pozbyć się tego uczucia jak najszybciej!